Ortodoks Ortodoks
306
BLOG

Co naprawdę wydarzyło się 11 listopada?

Ortodoks Ortodoks Polityka Obserwuj notkę 7

Od wczoraj króluje temat "zadyma na marszu". Wcześniej była "afera madrycka". Jeszcze wcześniej "Wipler kontra ZOMO". A jeszcze wcześniej "wywiady Sikorskiego". Co tam było jeszcze dawniej nie pomnę. Można to wygrzebać bez problemu cofając się o ileś tam stron w archiwum Salonu albo dowolnego innego medium głównego ścieku nurtu. Może zresztą pomyliłem kolejność. To bez znaczenia. Ważne, że codziennie jest jakaś "mamamadzi". Albo ktoś kogoś spostponuje w Sejmie, albo ktoś kogoś pobije/zabije, albo coś ukradnie, ewentualnie podsłucha. A jak nie, to zawsze można zrobić reportaż o tym jak biją kogoś (jakichś ichnich Murzynów) za granicą i wywołać "debatę publiczną" w Polsce, bo przecież w Polsce też musimy o tym podebatować.
No i każdy kto żyw czuje się w obowiązku to coś skomentować. Blogerów świerzbią łapy, żeby podzielić się ze światem swoimi refleksjami, jako czynią to zawodowi pracze mózgów publicyści. Niewielu wytrzymuje presję.
Sam po sobie to wiem, bo ilekroć miałem coś napisać, to miałem dylemat. Komentować "wydarzenia bieżące", czy skupić się na czymś ważnym i prawdziwym? Raz pisałem o tym, raz o tamtym. I nie trzeba być wróżbitą Maciejem żeby wiedzieć co było częściej odwiedzane i komentowane. Blogerom, w tym i mnie, brakuje cierpliwości żeby zbudować swoją pozycję poważnego i niezależnego publicysty. Bo to trudna i długa droga, na dodatek bez gwarancji sukcesu. Blogerom się dziwię, bo akurat ich to by niewiele kosztowało gdyby przestali pitolić wiecznie tylko o "mamiemadzi". Nie licząc naturalnie tych, którzy za to pisanie biorą jakieś profity. Zawodowym publicystom oczywiście się z kolei nie dziwię, bo oni te pieniądze biorą zupełnie oficjalnie.
 
Pisanie zresztą to tylko jedna strona medalu. Dugą stroną są czytelnicy. A ja już dobrze wiem kto to wszystko potem czyta. Jest taki skecz Tyma Stanisława, w którym wciela się aktor w rolę komentatora sportowego. I on gada do mikrofonu jednocześnie słysząc w słuchawkach swój komentarz. I im głośniej mówi, tym głośniej się słyszy, więc musi mówić jeszcze głośniej i tak dalej.
Wiem też kto tego nie czyta. Ja na przykład nie czytam. Wystarczy mi tylko rzut oka na tytuł, bądź pierwsze dwa zdania widoczne pod tytułem na "głównej". A zresztą, nawet tego nie muszę widzieć. Przecież wczoraj to ja bez włączania telewizora wiedziałem, że Miecugow et consortes będą pomstować na "rokroczne zadymy", a robiąca za wentyl bezpieczeństwa opozycyjna TV Republika skupi się na wątkach prowokacji i nieudolności Policji/władz miasta.
 
A jak jutro Sikorski znów coś palnie na Twitterze (jak tylko przyschnie temat "zadymy") to będę wiedział co powiedzą o tym zarówno w głównych telewizorniach, jak i co o tym napisze na S24 powiedzmy taki bloger... no dobra, chyba każdy wie jaki bloger co napisze. I każdy wie, że na przykład coryllus nic o tym nie napisze, bo on się - jako jeden z nielicznych - do tego poziomu nie zniży. A że Sikorski coś palnie to pewne. W końcu za to mu płacą, żeby nie było, że to wykwity jego mądrości, czy jak niektórzy wolą - głupoty. A jak nic nie palnie, bo akurat będzie zajęty czymś ważniejszym, to znajdzie się jakiś niezapłacony mandat posła Iksińskiego, albo właśnie tych bitych Murzynów gdzieś w świecie. Poza tym w weekend są wybory, więc przynajmniej parę dni nie trzeba nic kombinować.
 
Po co ja tyle o tym bazgrolę skoro pojawiam się tutaj z notkami średnio raz na ileś tam miesięcy? Bo akurat mam wolną chwilę i akurat wiem co tym razem naprawdę wydarzyło się 11 listopada, a o czym nikt nie piśnie, bo wszyscy piszczą o zadymie.
A tak się składa, że miłościwie nam panujący prezydent Komorowski podpisał szereg ustaw. W tym dwie arcyważne, mające dalekosiężne skutki. One zresztą kiełkowały znacznie wcześniej i na każdym etapie ich tworzenia można było napisać o nich trylion notek. Media główne coś tam nawet zawsze pisały na 14-tych z kolei podstronach, pod stertą reklam i anonsów o kolejnej "mamiemadzi". Kto chciał ten wyczytał. Na tę okoliczność - tzn gdyby ktoś jednak to czytał - komentowały je serią zachwytów jakie to potrzebne ustawy są, i że trzeba je uchwalić. Ale akurat wczoraj prezydent je ostatecznie podpisał. Czyli procedura się zakończyła i za jakiś czas będziemy żyli w innym świecie. Bynajmniej nie lepszym.
Podpisał je akurat 11 listopada. Ciekawe czy przed, czy po swoim marszu. A może w trakcie? Cholera go wie.
Ortodoks
O mnie Ortodoks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka